niedziela, 16 grudnia 2012

Porządki w rachunkach.

Nie tylko domowe, zwykłe i codzienne ale i porządki w moich karteluszkach na których zapisuję przeliczanie posiłków zajmują mi weekendowy czas.
To  mozolne kompilowanie wypróbowanych przeliczonych, przeważonych składników posiłków i "tłumaczenie ich" na język cukrzycy czyli: WW,WBT no a potem jeszcze i na bolusy przedłużone w zależnosci od ich składu   zajmowało mi na początku naszej cukrzycowej drogi prawie pół godziny -  w międzyczasie obiad stygł, glikemia była już inna, Zosia zniecierpliwiona, rodzina wygłodzona a ja dalej się zastanawiałam ile gramów czego zje Zosia.
Teraz idzie mi o wiele szybciej, ale dalej mam je wszędzie.

Gromadzą sie cały tydzień w kuchni w okolicy wagi i kalkulatora,  aby w sobotę lub w niedzielę jeszcze raz przejść przez moje ręce i ewentualnie znależć sie w gronie zapisków notatnika - skarbca praktycznego z zapiskami naszych standardowych obiadów i posiłków i  tego ILE gramów stanowi porcję zjadalną dla Zosi.
Notatnik jest trochę poplamiony i sfatygowany ale sięgam po niego często, chyba cżęściej ostatnio niz po tabele kaloryczne, oszczędza mi cenny czas na sprawne ogarnięcie obiadu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz