niedziela, 23 marca 2014

Dwie orbity naszej rzeczywistości

Krążymy z Zosią na różnych orbitach w naszym małym centrocukrzycowym  wszechświecie. I chyba całe szczęście,że Zosia  zachowuje pewną integralność, nieprzemakalność tej swojej, mocno oddalonej. Krąży sobie jeszcze w świecie swoich scenariuszy, zabaw, planów, dziecięcych marzeń i przyjaciół.
Nie da się ściagnąć w tą "cukrzycowocentrową" strefę. Woli być wolna.

Gdzie jest granica między wymaganiem od niej zaangażowania w dbanie o siebie, a gdzie już inwazja jej niewinnego,dziecięcego świata?

Przygotowywałam dzisiaj rano jej jedniodniowy wypad z przyjaciółką i jej rodziną do leśniczówki. Moja orbita, krąży jak szalona od rana: drugie śniadnie przeliczyć, rozpisać mierzenia, nastawić alarmy, spakować wagę, będzię ryż i kurczak, spakować chochlę do odmierzania ryżu gotowanego na WW, tam nie  ma prawdopodobnie zasięgu więc staram się z nią powtórzyć co robimy  w przypadku hipo i hiper, torba z miernikiem, cukierki, glukosport, soczki, waga bo będzie i kawałek ciasta... Zosiu naładowałaś telefon, gdyby jednak był sygnał???
- "Zaaaaraz..."
Rozpisuję bolusy, na ciasto lepiej krótki kwadrat, bo nie wiem co to za ciasto, będzie przecież się ruszać, więc odejmuję ostroznie po troszce z każdego..
-"No dooobrze ,mamo" odpowiada jakby trochę nieobecna.
 Jeszcze krakersy do kieszeni i po opowiedzeniu wszystkiego mamie przyjaciólki, padam na kanapę przeglądajac w myślach czy wszystko jej przekazałam????
I wtedy zagaduje mnie tata Zosi:
- "Widziałaś jej ekwipunek zdobywcy lasu?"
 Przed moimi oczami mam torbę z waga, chochlą i miernikiem...
- "No, tak"...
- "Byłem w szoku jak zobaczyłem jej własnoręcznie narysowany plan- ściągę, jak rozpoznawać ślady zwierząt, spięty różową wstążeczką " Zielnik najlepszych przyjaciółek - wycieczka 2014", ma nawet  oddzielne woreczki na minerały, kamyki i skalne odciski dinozaurów!!"

Czasami chcę i dążę do tego aby już wszystko wiedziała, ale w takich momentach chcę jeszcze bardziej, aby jak najdłużej krążyła tylko na swojej orbicie.