wtorek, 24 września 2013

Komunikacja w szkole.

Przy okazji nowego roku szkolnego na spokojnie już doniosłam do szkolnej lodówki glukagon z nalepką i imieniem Zosi oraz wskazaną dawką.
No i nie omieszkałam skomentować czerwcowej wpadki szkolnej. Ponawiając prośbę o szczególne zwracanie uwagi na nią i jej zachowanie.
 Już na spokojnie, bez tamtych skrajnych emocji i szczerej, ale to naprawdę szczerej chęci zrobienia im WIELKIEJ awantury o Zosię.
Otóż pod koniec pewnego przedwkacyjnego dnia szkolnego dostałam enigmatyczny telefon Zosi :
-"Mamo przyjedz po mnie bo słabo sie czuję"
- "Gdzie jesteś? Juz jadę, zmierz się"
-"Tutaj na ławce, w parku"
-"Siedz i czekaj zaraz będę"
Ławka w parku była pusta, po drodze  Zosi nie było, park pusty. Lecę do szkoły, wbiegam na schody, zamyka drzwi pani dyrektor wychodząc z dwójka innych nauczycieli, rozmawiają.
"A gdzie Zosia?"pytam pania dyrektor.
Wydają się zaskoczeni -" może jest w świetlicy( to inne skrzydło i sa tam głównie dzieci mniejsze), ale nigdy tam nie chodziła bo nie jest zapisana. Biegnę do świetlicy - nie ma. wbiegam łącznikiem z powrotem na korytarz szkolny - na ławce siedzi Zosia, zdezoreintowana, bledziutka. Miała hipoglikemię po wf, usiadła na ławce, wszyscy przeszli obok, dzieci, nauczyciele a dyrekcja  zamykała szkołę.
 Zosia w środku, na ławce powoli wracała do siebie
Po docukrzeniu wszystko wróciło do normy, ale mnie zjeżył się włos na głowie.
ONI nie mają zielonego pojęcia co mogło się wydarzyć, pomimo moich tłumaczeń, podrzucanych artykułów,  rozpisek, linków,rozmów z nauczycielami,wuefistami, dyrekcja i sekretariatem! Przeszli obok niej  i chcieli zamknąć szkołę, z Zosią w hipoglikemii  w środku!

I to niestety niechlubna biała a może czarna plama na mojej komunikacji w szkole.
 Pozostał jej cień, cień nieufności, kładzie się na każdym dniu, kiedy wysyłam Zosię z wielkim dziubasem w nowy dzień szkolny.
Musisz być dzielna moja dziewczynko!Masz telefon???