sobota, 29 grudnia 2012

Bakaliowo-mandarynkowy deser świąteczny ze stewią

W tym roku opracowałyśmy z Zosią dokładne przeliczenie deseru świątecznego.
 Planujemy także niedługo jego modyfikację, aby zmniejszyć trochę "ekstrawangancje" tłuszczowe...
Oto składniki :
MIESZANKA BAKALII 200 g ( mieszane orzechy 100 g, rodzynki, morele 100g)
2 GALARETKI DR OETKER BEZ CUKRU CYTRYNOWE
5 ŁYŻECZEK STEWII  W PROSZKU NATREEN
250ml  WODY
500 ml  ŚMIETANY 33%  do ubijania
2 JOGURTY NATURALNE 125g
400 g obranych mandarynek

 

W gorącej wodzie rozpuszczamy galaretki, studzimy, dodajemy stewię lub inny słodzik wg uznania. Jak zacznie tężeć, ubijamy śmietanę; do ubitej śmietany wlewamy tężejacą galaretkę, dodajemy jogurty i mieszankę bakalii. Cząstki madarynek kładziemy na spód naczynia i wlewamy masę śmietanową. Przykrywamy folią i wkładamy do lodówki.

Cały tak przygotowany deser ma 12,7 WW, 50,5 g białka, 245 g tłuszczu.

100 g - średnia porcja ma  0,9 WW, 3,5 g białka i 17g tłuszczu czyli 1,5 WBT.



poniedziałek, 24 grudnia 2012

Święta...

                                                                Nasza szopka 2012.

  Radość rodzinna,  wigilijna tajemnica, magia chwil spędzonych razem, zatrzymanie pędu codzienności i skupienie nad małym żłóbeczkiem gdzie składamy swoje troski i nadzieje - już są ŚWIĘTA!!


niedziela, 16 grudnia 2012

Porządki w rachunkach.

Nie tylko domowe, zwykłe i codzienne ale i porządki w moich karteluszkach na których zapisuję przeliczanie posiłków zajmują mi weekendowy czas.
To  mozolne kompilowanie wypróbowanych przeliczonych, przeważonych składników posiłków i "tłumaczenie ich" na język cukrzycy czyli: WW,WBT no a potem jeszcze i na bolusy przedłużone w zależnosci od ich składu   zajmowało mi na początku naszej cukrzycowej drogi prawie pół godziny -  w międzyczasie obiad stygł, glikemia była już inna, Zosia zniecierpliwiona, rodzina wygłodzona a ja dalej się zastanawiałam ile gramów czego zje Zosia.
Teraz idzie mi o wiele szybciej, ale dalej mam je wszędzie.

Gromadzą sie cały tydzień w kuchni w okolicy wagi i kalkulatora,  aby w sobotę lub w niedzielę jeszcze raz przejść przez moje ręce i ewentualnie znależć sie w gronie zapisków notatnika - skarbca praktycznego z zapiskami naszych standardowych obiadów i posiłków i  tego ILE gramów stanowi porcję zjadalną dla Zosi.
Notatnik jest trochę poplamiony i sfatygowany ale sięgam po niego często, chyba cżęściej ostatnio niz po tabele kaloryczne, oszczędza mi cenny czas na sprawne ogarnięcie obiadu.