poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Paluszki mojej wróżki

Malutkie, delikatne, kochane... powinny  beztrosko lepić ciastolinę i pomagać przy kluskach w kuchni, a tu czasami widok bolesny  dla oczu mamy...
Częste ukłucia, te planowe i te nadprogramowe gdy sytuacja tego wymaga   są szczególnie widoczne po kąpieli lub po basenie. Bo to już prawie dwa lata się kłujemy. Przy pompie nawet 10-12 razy na dobę. Staramy się smarować  paluszki kremem AA dla diabetyków ale chyba nie jest to panaceum wystarczające .
Postanowiłam wypróbować metodę naturalną i mam nadzieję dobrą - kupiłam roślinkę Aloes Vera, piękną w doniczce. Zdobi parapet kuchenny, ucinam dolne liście i smaruję bezpośrednio z liścia dobroczynnym sokiem prosto na paluszki mojej wróżki. Naturalne, skuteczne podobno , bez chemii  no i daje przyjemne łaskotki....
 Liść można kroić nożyczkami  wykorzystując sok z tak otrzymanych płatków a resztę  grubego liścia trzymam w folii w lodówce.
Aloes Vera wypatrzyłam w  dziale ogrodniczym w markecie budowlanym  - jego cena 18.99 pln. Zosia pięknie udekorowała doniczkę aloesu swoimi ulubionymi nalepkami. bo to "lek wróżki na paluszki"!

3 komentarze:

  1. Mamo Zosi mieliśmy z synkiem podobny problem zachęcam do zmiany nakłuwacza na One touch comfort. Ma super cienkie igielki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za radę, postaramy się go
      zdobyć i wypróbować.



      Zosia i Mama

      Usuń
  2. A ja zachęcam do zmniejszenia liczby wkłuć; no chyba że już się to udało zrobić; my na pompie mamy średnio 7-8

    OdpowiedzUsuń