środa, 1 sierpnia 2012

Historia pewnego pomiaru...

Dzisiaj akcja jak z filmu, myślę, że w okresie letnim może się przydarzyć każdemu rodzicowi.
Wracaliśmy z koszykiem pełnym dorodnych ogrodowych śliwek i jeżyn na sok kiedy nadszedł nasz czas popołudniowego pomiaru. Proszę małą o wynik i już kątem oka widzę że coś nie tak. Ale spokojnie, jak matka za kierownicą przystało , bez paniki podaję jej wartość bolusa na skorygowanie tego  dramatycznego 272!
Wypakowując auto już w garażu, zbieram śmieci z tylnego siedzenia dzieci i o zgrozo - wilgotna chusteczka higieniczna którą używała Zosia do "umycia" rąk przed pomiarem zupełnie sucha - bieg myśli, no i jak na dłoni oczywistość że wynik pomiaru był mocno zafałszowany sokiem z jeżyn!!!
Trzeba było "pokryć" 1,45 jednostki insuliny podanej 20 min wcześniej, przy stanie obecnym glikemii 115.  Zaradziliśmy temu  aplikując 200 ml soczku, po godzinie cztery śliwki a na koniec 5 paluszków. Na szczęście mieliśmy 112- 104 więc wyszło nam całkiem niezle.
Stara prawda - dokładnie myc ręce i sprawdzać czy podręczne chusteczki higieniczne dalej są wilgotne w ten upał!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz